Łańcut nie leży nad morzem

Rozmowa z Łukaszem Burdą, muzykiem, basistą zespołu Morże Być z Łańcuta.

W którym roku i w jakich okolicznościach powstał Wasz zespół? Kto był inicjatorem założenia kapeli i dlaczego taka nazwa?

Zespół powstał w styczniu 2006 roku w dość nietypowych okolicznościach. Podczas meczu koszykówki doszło do spotkania - można powiedzieć po latach -lidera zespołu, Tomasza Orzechowskiego i Adama Naroga ze mną. Tomek od dawna pisał teksty i robił muzykę, my zaś spełnialiśmy się w rockowej kapeli i tak oto z połączenia tych dwóch światów powstał nasz zespół. Co do nazwy, to dokładnie do tej pory nie wiadomo, mamy kilka źródeł pochodzenia, ale ogólnie tłumaczymy sobie, że nie było lepszej.

W jakim składzie obecnie gracie ?

Obecnie gramy w 6 - cio osobowym składzie: Katarzyna Wasilewska - skrzypce, Tomasz Orzechowski - wokal, teksty, gitara akustyczna, Adam Naróg - gitara elektryczna, Łukasz Uchman - akordeon, Łukasz Burda - gitara basowa, Marceli Golonka - perkusja.

Czy w Łańcucie są jakieś inne kapele z kręgu muzyki morskiej ?

Nie. W naszym mieście jesteśmy jedynym przedstawicielem tego nurtu, aczkolwiek na Podkarpaciu jest nas więcej, bo już w Przemyślu, Rzeszowie, Sanoku czy nieco dalej, w Sandomierzu, są bardzo dobre kapele z rodziny muzyki szantowej i piosenki żeglarskiej.

Dlaczego taka właśnie muzyka? Łańcut nie leży, z tego co wiem, nad morzem.

Dlatego, że Tomek od zawsze żeglował, od zawsze wyrastał w kulturze morskich opowieści i takie też teksty pisał. Zespół dodał temu rockowo - folkowe zacięcie i tak oto powstał zespół grający rock - folka o tematyce żeglarskiej i nie tylko! Ale na razie o tym sza…

Co robicie na co dzień poza grą w zespole, czy może zespół to jedyna Wasza praca ?

He he, no tak. Na co dzień 5/6 - tych naszego zespołu to nauczyciele czynnie pracujący w zawodzie. Mamy dwóch nauczycieli wychowania fizycznego i trzech nauczycieli muzyki. Marceli natomiast ma własną firmę. Nasze granie traktujemy po części jako pracę, bo nie ma co ukrywać jakieś korzyści przynosi - jednak bardziej duchowe niż materialne.

Jaki koncert i miejsca, w których graliście, wspominacie najcieplej ?

Ciężko powiedzieć tak jednoznacznie, który z naszych koncertów był najbardziej udany lub który wspominamy najcieplej. Było ich wiele i nijak nie da się przewartościować jednego ponad drugi. Jednak, jeśli miałbym wybierać, to najmilej wspominam koncert w Białej Podlaskiej na lotnisku wojskowym, gdzie byliśmy suportem Kombi i dzięki temu udało nam się zagrać dla kilkunastotysięcznej publiki. To było coś… Jednak tak, jak już mówiłem wcześniej, dobrych i energetycznych koncertów było wiele.

Ile koncertów zagraliście do tej pory ?

Gramy około 30-40 koncertów rocznie, więc przez cztery lata mogło uzbierać się tego około 150 większych lub mniejszych, plenerowych czy klubowych, jednak chyba nikt z nas dokładnie nie policzył.

Gracie sporo koncertów. Czujecie się bardziej kapelą studyjną czy koncertową ?

Bez wahania odpowiem, że koncertową. Nic nie daje takiego powera jak widok publiczności reagującej i śpiewającej twoje piosenki. To jest to, na co czeka każdy zespół wychodząc z przysłowiowego podziemia. Daje nam to siłę i energię do dalszego działania! To jest to, po co my jeździmy po całej Polsce od Przemyśla, aż po Gdańsk. Po prostu to kochamy!

Czy Wasz skład od początku istnienia jest stały, czy doszło do jakiś drastycznych zmian na korzyść lub niekorzyść ?

Personalnie jest bez zmian. Zaczynaliśmy jako zespół pięcioosobowy, dwa lata temu doszła do nas Kasia i tak już zostało - miejmy nadzieję, zostanie jak najdłużej. Jedyna zmiana, to instrumentu - z syntezatora na syntezator marszczony ( z klawisza na akordeon ). Ludzie „na mieście gadają”, że na korzyść.

Jakiej muzyki słuchacie na co dzień? Czy w waszych głowach jest miejsce na muzykę nie związaną z morzem ?

Jasne, że miejsce jest, powiem więcej, że raczej tylko muzyka nie związana z morzem leci na co dzień w naszych samochodach, domach czy miejscach pracy. Słuchamy różnych gatunków muzyki oscylującej na pograniczu rocka, folku i popu, taką też muzykę tworzymy. Nie oznacza to, że na całą resztę jesteśmy zamknięci, wręcz przeciwnie, nie pogardzimy dobrym metalem, czy ujmującą ludowizną

Jak przebiega Wasz proces tworzenia utworów, jest jakiś lider w zespole czy to raczej wspólna praca ?

Sprawa jest dość prosta. Tomek przynosi na próbę gotowy tekst z gotową melodią, wspólnie aranżujemy i dzielimy się własnymi wizjami jak kawałek powinien ostatecznie wyglądać. Nie ma przy tym większych zgrzytów. Współpraca przebiega dość gładko, bo nasze gusty i poczucie estetyki muzycznej są w miarę jednolite.

Jakie macie plany na przyszłość, jeśli chodzi kolejne koncerty, płyty ?

Koncertujemy cały czas i jest to jakby nasze główne zajęcie. Nadchodzi okres zimowy, zaczynają się wykony klubowe, knajpiane więc na pewno będzie tego sporo i już dziś serdecznie wszystkich zapraszamy. Jesteśmy na etapie miksów naszej drugiej płyty autorskiej o tematyce żeglarskiej. Materiał został już nagrany i czeka na tak zwane dopieszczenie i myślę, że to jest naszym największym planem na najbliższy czas. Tworzymy również materiał, jak my go nazywamy „cywilny”, nie związany z morzem i tematyką żeglarską. Będzie to przyjemne rockowo-folkowe granie traktujące o życiu, a co z tego wyjdzie, to czas pokaże.

Są jakieś miejsca, gdzie chcielibyście zagrać, a nie graliście jeszcze ?

Zgłaszaliśmy się dwa lata z rzędu na Woodstock i nie udało się więc może tam…

Może chcecie kogoś pozdrowić, przyjaciół, osoby z Wami związane ?

Pozdrawiamy nasze rodziny, znajomych i przyjaciół, dziękujemy Im, że dzielnie znoszą naszą nieobecność w domach i mocno nas wspierają w naszych działaniach , na pewno dzięki Nim nadal „bawimy” się w zespół!

Dziękuję za wywiad, życzę kolejnych udanych koncertów oraz nowych nagrań. Do zobaczenia 3 października na rzeszowskim Rynku, gdzie zagracie dla powodzian!

Web Marketing