Niestety, tak już jest, że właśnie w demokracji, a zwłaszcza naszej, rodzimej, rządzi mniejszość. Jak to możliwe? Rozejrzyjcie się dokoła i sami się przekonajcie.Szukać nie trzeba daleko. Spójrzcie na Waszych sąsiadów, na Wasze osiedla, rodziny. Kto w nich rządzi, kto podejmuje decyzje?
Zwykle bywa tak, że jakaś inicjatywa wychodzi od małej grupki osób, a nawet od jednej osoby, która jest mocno przekonana o słuszności swojego poglądu lub konieczności przeprowadzenia zmian. Kogoś słuchać trzeba, także w domu. Zwykle jest to jedna osoba, której reszta się podporządkowuje. Czasem dla świętego spokoju, czasem z przyzwyczajenia, czasem z tzw. szacunku – bo z niektórymi się po prostu nie dyskutuje, tylko ich słucha, czasem po prostu ze strachu. Czy ma rację – to już inna sprawa. Ważne, że ma posłuch.
Jak potrafi napsuć krwi kilku lokatorom bloku jeden jego mieszkaniec – chyba wielu z lokatorów wieżowców o tym doskonale wie. Ale co zrobić, jakoś trzeba żyć razem w tym pudełku i mijać się w wąskim korytarzu albo nawet spotkać w niewielkiej windzie. Więc co zrobić? Albo ulega się, albo... prowadzi wojnę, która wcześniej czy później i tak skończy się ugodą – ciekawe, czyje będzie na wierzchu?
Jak walczą (krzyczą!) o swoje niektóre grupy zawodowe – też wiemy. Wciąż te same grupy, zresztą. A to przecież tylko niewielki procent całego społeczeństwa. Czy to oznacza, że inni mają już wszystko czego zapragną? Że żyje im się doskonale i niczego nie potrzebują? Oczywiście, że nie! Ale ważne, żeby zebrać w grupie głośnych krzykaczy. Wtedy nawet kilka osób jest w stanie zrobić niezłe zamieszanie i na pewno będzie zauważone.
Spójrzmy na ulice. Czasami wędrują nimi różne pochody, marsze, odbywają się happeningi. W sumie kilkanaście osób, może nieco więcej. Każdy przechodzień się zatrzyma, pokażą ich w telewizji, opisze ich „występ” każda gazeta, a poruszony w ulicznym marszu temat będzie żywo dyskutowany, przez kilka dni co najmniej. Kto wie, może nawet do sejmu trafi nowy projekt ustawy.
Skoro doszliśmy już do sejmu... I znów mamy do czynienia z mniejszością. W wyborach bierze udział mniej więcej połowa Polaków. Ta połowa dzieli swoje głosy na kilku kandydatów. W końcu wygrywa ten, którego wybrała... mniejszość społeczeństwa. Takie prawo demokracji.
Oczywiście, mogłoby więcej ludzi wybierać swoich przedstawicieli, ale nie wybierają – i to też prawo demokracji. Nie zmienia to faktu, że mniejszość decyduje o tym co się dzieje z większością. I to na każdym szczeblu naszego życia.
{jcomments on}