Cz28032024

AktualizacjaPn, 23 Paź 2023 1pm

build_links(); ?>
Back Jesteś tutaj: Start Wiadomości Aktualności z Rzeszów Relacja z dyskusji w Sali Posiedzeń Ratusza Miejskiego - Polsko-ukraińskie współżycie na pograniczu

Relacja z dyskusji w Sali Posiedzeń Ratusza Miejskiego - Polsko-ukraińskie współżycie na pograniczu

Dyskutanci-IMG_6113RZESZÓW. O polsko-ukraińskim współżyciu na pograniczu dyskutowali w środę (6 lipca) w Sali Posiedzeń Ratusza Miejskiego historycy, socjolodzy, politolodzy, politycy, dziennikarze, działacze organizacji kresowych. Według nich, w stosunkach polsko-ukraińskich wróciliśmy do punktu wyjścia. Jest nawet gorzej niż na początku lat dziewięćdziesiątych, bo nacjonalistyczna partia „Swoboda” gloryfikująca bohaterów UPA zdobywa w zachodniej Ukrainie coraz większe poparcie przy milczącej aprobacie zmieniających się kolejnych polskich rządów.

 Spotkanie dyskusyjne, któremu patronowała „Gazeta rzeszowska”, zostało zorganizowane z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa przy współudziale Instytutu Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego i Rzeszowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Do dyskusji organizatorzy zaprosili m.in.: prof. dr hab. Mariana Malikowskiego, dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, dra Andrzeja Zapałowskiego, byłego wiceprzewodniczącego Delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Ukrainy, mgr Zdzisława Daraża, historyka, redaktora naczelnego „Echa Rzeszowa”, dra Andrzeja Ćwierza, posła na Sejm RP (członka Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i Delegacji Polskiego Parlamentu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy), Bolesława Opałka, prezesa Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. W spotkaniu dyskusyjnym uczestniczyli również: wiceprezydent Rzeszowa Stanisław Sienko, przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa Andrzej Dec, radny Jacek Kiczek, doradca marszałka województwa podkarpackiego Bogusław Sowa, asystent poseł Elżbiety Łukacijewskiej Marek Rawski, pełnomocnik wojewody podkarpackiego ds. mniejszości narodowych śp. Włodzimierz Malicki, redaktor naczelny Miesięcznika Społeczno – Kulturalnego „Nasz Dom” Jerzy Maślanka, prezes Rzeszowskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich red. Józef Matusz (korespondent „Rzeczpospolitej”), red. Anna Gorczyca z „Gazety Wyborczej” oraz członkowie Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa, Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, a także pracownicy naukowi i doktoranci Instytutu Socjologii UR.

- Obecna polska polityka historyczna w stosunku do Ukrainy i Ukraińców jest zarówno niekorzystna dla interesów Polski, jak też w dalszej perspektywie dla Ukrainy – stwierdził prof. dr hab. Mariana Malikowskiego. - Uczciwi Ukraińcy mogą kiedyś powiedzieć: „Wy Polacy, a zwłaszcza polskie władze, poprzez pewne działania i zaniechanie innych działań utrudnialiście nam potępić zło, nie podejmując niektórych działań, ułatwiliście drogę do kłamstw pewnym siłom na Ukrainie, których nie popieramy, a utrudnialiście przez to drogę tym, które chcą do prawdy docierać”.

Ocena stosunków polsko-ukraińskich dokonana przez prof. Mariana Malikowskiego podczas spotkania w rzeszowskim Ratuszu jest krytycznym i bardzo odważnym głosem w toczącej się dyskusji o kształcie i kierunkach współczesnych relacji polsko-ukraińskich. Tej problematyce naukowiec poświęcił publikację „Wybrane problemy stosunków polsko-ukraińskich”, w której podejmuje trudną kwestię wyjaśnienia wspólnej historii. Zwraca uwagę na niebezpieczną tendencję, jaką jest negowanie pewnych faktów historycznych ze strony ukraińskiej i jej znaczenie dla przyszłości dialogu polsko-ukraińskiego. Bez odrzucenia tej nierozsądnej i wiodącej na historyczne manowce drogi, nie można mieć nadziei na szybkie przełamanie stereotypów i wyrwanie się z zaklętego kręgu nienawiści, wzajemnych fobii i lęków, urazów pielęgnowanych latami. Droga do pojednania polsko-ukraińskiego wiedzie przez bramę, której na imię jest „prawda historyczna” a kluczem powinien być uczciwy i rzetelny rachunek sumienia, szczere wyznanie krzywd i przyznanie się do winy ze strony oprawców.

Tymczasem, zauważył prof. Malikowski, pojednania nie chcą po pierwsze sami sprawcy rzezi na Polakach kresowych, bo jak ma wyglądać pojednanie, kiedy sami sprawcy spod znaku OUN-UPA nie przyznają się do zbrodni. Nieporozumieniem jest też mówienie o pojednaniu obydwu narodów. Polacy i Ukraińcy, jako narody, nie walczyły ze sobą w czasie II wojny światowej. Mało kto mówi, że sporo Ukraińców walczyło, ale po innej stronie barykady niż OUN-UPA a niemało z nich ginęło za niepodporządkowanie się tej formacji, w tym i część za to, że udzielała pomocy Polakom, o czym oficjalne czynniki zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce milczą.

Podczas dyskusyjnego spotkania podjęto bardzo ważne kwestie dotyczące bilateralnych relacji, które należą do tematów trudnych i są rzadko podejmowane z różnych powodów. Jednym z nim jest ten z gatunku poprawności politycznej. Wielu badaczy nie chce go podejmować, gdyż – zmierzając do prawdy – może narazić się politycznie.

Wyjątkiem jest m.in. prof. Marian Malikowski, który nie unika trudnych i niewygodnych dla władz III RP tematów, a tym samym nie popiera konformizmu politycznego naukowców. Dowodzą tego zawarte w publikacji „Wybrane problemy stosunków polsko-ukraińskich” tezy krytykujące działania i punktujące zaniechania określonych działań przez rząd III RP. Przemawiają one za nieefektywnością polityki władz III RP i elit pookrągłostołowych w stosunku do Ukrainy i Ukraińców.

- Zawodowi naukowcy, historycy, socjolodzy, politolodzy bardzo rzadko podejmują tematykę trudnych relacji polsko-ukraińskich. Bardziej odważni okazują się amatorzy, którzy nie boją się pokazywać tragicznych kart. Robią to z pasją i odnoszą sukcesy. Przykładem są tutaj między innymi Władysław i Ewa Siemaszko – stwierdził prof. Malikowski.

Ukraina podąża swoją własną drogą rozwoju

 Od czasu pomarańczowej rewolucji coraz bardziej widzimy, że Ukraina podąża swoją własną drogą rozwoju. Nie udało się wprowadzić na Ukrainie „modelu rosyjskiego”, co było zapewne w 2004 r. celem ówczesnych władz ukraińskich i rosyjskich. Jednocześnie jednak Ukraina nie rozwija się podobnie jak jej sąsiedzi z Europy Środkowej, którzy po 1989 r. rozpoczęli szeroko zakrojone przemiany polityczne i społeczne, które zaowocowały ich przyjęciem do UE i NATO.

- Zaangażowanie się Polski, polskich polityków w rozgrywki polityczne na Ukrainie nie przynosi naszemu krajowi żadnych wymiernych korzyści – zauważył dr Andrzej Zapałowski, historyk z Uniwersytetu Rzeszowskiego, były wiceprzewodniczący Delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Ukrainy. – Przykładem jest nałożone przez Ukrainę, w ślad za Rosją, embarga na polskie mięso i żywność po wykryciu w Europie choroby szalonych krów. Dopiero długie i mozolne pertraktacje z Kijowem przedstawicieli Unii Europejskiej zniosły nałożone embargo.

Według dra Zapałowskiego, dzisiejsza Ukraina – państwo niepodległe- zmaga się z kryzysem demokracji. – Na Ukrainie coraz bardziej widoczna jest monopolizacja władzy poprzez jej regionalne ośrodki kierowane przez przedstawicieli rządzącej partii. Na to nakłada się dwubiegunowe pojmowanie charakteru państwa przez społeczeństwo. Z jednej strony mamy do czynienia z tendencją państwowego pojmowania narodu, według której Ukraińcem jest każdy obywatel Ukrainy, a drugiej strony nurtem narodowym, etnicznym. Ten ostatni dopuszcza jedynie etniczne pochodzenie, bądź utożsamianie się z ukraińską etnicznością. Te dwa wskaźniki decydują o tym czy jest się Ukraińcem czy też nie. Ma to wpływ na natężenie się konfliktu ideowo - narodowego na Ukrainie, który przy złej polityce Polski i Unii Europejskiej wobec Ukrainy i Rosji może w przyszłości mieć krwawy przebieg – ocenił obecną sytuację na Ukrainie dr Zapałowski. – Pierwszoplanowym graczem w tej części Europy jest Rosja, która ma wpływ zarówno na politykę i gospodarkę Ukrainy, a przede wszystkim na społeczeństwo poprzez środki masowego przekazu. W interesie Rosji jest rozbicie wewnątrz narodowe na Ukrainie, które może doprowadzić do powstania quasi niepodległego, niezależnego państwa w zachodniej Ukrainie. Tym samym Rosja będzie miała wpływ na politykę pozostałej części Ukrainy, która przejdzie pod bezpośrednią strefę jej wpływów. Natomiast powstanie quasi państwa na granicy wschodniej Unii Europejskiej, które nie będzie w stanie funkcjonować bez jej pomocy, destabilizuje sytuację geopolityczną w Europie Środkowowschodniej, a tym samym osłabi pozycję Polski, która będzie postrzegana jako kraj borykający się z problemami etnicznymi.

Według dr Zapałowskiego scenariusz ten jest możliwy, gdy Polska zlekceważy politykę wschodnią, w której w pierwszej kolejności powinny być brane pod uwagę interesy ekonomiczne i gospodarcze, a dopiero dalszej perspektywie angażowanie się w rozgrywki polityczne nad Dniestrem i Dnieprem. Dla Polski partnerem w rozmowach powinien być Kijów a nie Lwów, w którym dominują tendencje nacjonalistyczne. Dlatego nie można negocjować z częścią państwa z jak równoważnym partnerem.

Zdecydowane „nie” dla ukraiński nacjonalizm

 Przykładem jest niedawne przemówienie Olega Pankiewicza, przewodniczącego Lwowskiej Rady Obwodowej, wygłoszone 3 lipca we Lwowie, na uroczystości odsłonięcia nowego pomnika polskich profesorów zamordowanych 70 lat temu przez Niemców. Polityk regionalny zamiast oddać hołd pomordowanym wygłosił przemówienie pełne nacjonalizmu i zarzutów wobec Polski i Polaków, w którym stwierdził, że w żadnym mieście Ukrainy nie demontowano pomników pamięci Polaków jak to miało miejsce w Chryszczatej w miejscu upamiętnienia Ukraińców. Wyraził równocześnie nadzieję i życzenie, że Polacy będą tak samo rozumieć ukraińskie patriotyczne uczucia jak Ukraińcy rozumieją Polaków. Oleg Pankiewicz spodziewa się także, że polski Sejm nie uzna UPA za zbrodniczą organizację.

Odnosząc się do słów przewodniczącego Lwowskiej Rady Obwodowej, dr Zapałowski zauważył, że nie można tego lekceważyć, gdyż słowa te padają z ust przewodniczącego administracji obwodowej, wiceszefa „Swobody” - partii, której poparcie pięciu obwodach zachodniej Ukrainy sięga 40 procent, która rządzi m.in. we Lwowie, Iwano-Frankiwsku (Stanisławowie), Tarnopolu i Łucku. To jest naprawdę poważny problem dla Polski i Unii Europejskiej.

Z kolei prof. Malikowski brak jednoznacznego stanowiska ze strony polskiej na słowa Olega Pankiewicza, przewodniczącego Lwowskiej Rady Obwodowej, tłumaczył polską polityką przemilczeń. Jego zdaniem, aby nie drażnić drugiej strony nie reaguje się w ogóle na tego typu zachowania czy wypowiedzi. W ten sposób podsyca się te siły, które pozwalają sobie na coraz to więcej i skutki są odwrotne do oczekiwanych. Nie prowadzi to do ograniczenia zachowań nacjonalistycznych, a wręcz odwrotnie. Nacjonaliści ukraińscy sprawdzają na ile jeszcze mogą sobie pozwolić.

Tematyka relacji polsko-ukraińskich regularnie podejmowana jest na łamach m.in. „Echa Rzeszowa”. – W zamieszczanych na naszych łamach tekstach chcemy dotrzeć do tych Czytelników, którzy posługują się obiegowymi i bardzo spłyconymi informacjami o stosunkach polsko-ukraińskich – mówił Zdzisław Daraż, redaktor naczelny „Echa Rzeszowa”. - W tym kontekście została przeze mnie napisana książka „Zawierucha nad Sanem”, która ciszy się dużą poczytnością, o czym niech świadczy jej już siódme wydanie. Główną tezą w niej przedstawioną jest okrucieństwo nacjonalizmu ukraińskiego, którego doświadczyłem w powiecie lubaczowskim w trudnych latach 1939-1952, gdy przez ten skrawek polskiej ziemi przewinęła się cała zawierucha wojenna i powojenne walki z UPA. Byłem świadkiem okropności, jakich doświadczyli wszyscy jej mieszkańcy. Dlatego nie wyobrażam sobie, w jaki sposób może dojść do porozumienia z nacjonalistami ukraińskimi. Dla mnie są to zbrodniarze, albo potomkowie zbrodniarzy. Wielkim nadużyciem jest porównywanie UPA z Armią Krajową i zrozumiałe jest dla mnie, że rodzi to sprzeciw wielu środowisk dotkniętych zbrodniczą ręką OUN-UPA. Dlatego mówienie o pojednaniu polsko-ukraińskim jest pewnego rodzaju abstrakcją, gdyż Polacy z narodem ukraińskim nie mają tematu sporu historycznego, ponieważ zawsze żyliśmy w zgodzie, byliśmy dobrymi sąsiadami. Inaczej ma się rzecz z ukraińskimi nacjonalistami, z którymi w żadnym wypadku nie może dojść do jakiegokolwiek porozumienia. Najpierw musi być wyznanie win ze strony nacjonalistów ukraińskich, a potem dopiero możemy mówić o pojednaniu. Bez tego wyraźnego kroku ze strony spadkobierców OUN-UPA, którzy odrodzili się na zachodniej Ukrainie i w Polsce, trudno prowadzić politykę pamięci historycznej z Ukrainą, która pod dyktando nacjonalistów ukraińskich przerodziła się w wojnę pamięci z Ukrainą, praktycznie jest ona aktualnie nie do rozstrzygnięcia.

O odradzającym się nacjonalizmie na zachodniej Ukrainie mówił Bolesław Opałek, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-wschodnich. Bardzo ciekawym głosem w dyskusji było wystąpienie dr Andrzeja Ćwierza, posła na Sejm RP, który zwrócił uwagę, że w polityce muszą być zbieżne interesy sił politycznych. Przede wszystkim należy mierzyć siły na zamiary i bacznie obserwować, kto stoi za dziejącymi się przemianami, gdyż nic dzieje się samoczynnie. Zdaniem dr Andrzeja Ćwierza, Polska ma interes, aby współpracować z Ukrainą i przede wszystkim, aby ta współpraca była dobra, ale trzeba przy tym pamiętać, że w interesie Rosji i Niemiec jest przeszkadzanie naszym bilateralnym relacjom.

Nie ulega wątpliwości, że na Podkarpaciu i w Polsce jest sentyment do Ukrainy. Wielu Polaków istotnie jeździ na Ukrainę, żeby odwiedzić „polskie ziemie": Lwów, Kamieniec Podolski, Krym. Ten ostatni wprawdzie nie był polski, ale jest piękny; ponadto przebywał tam w XIX w. polski wieszcz Adam Mickiewicz. Ale ten sentyment to nie jedyny powód podróży Polaków na wschód. Sądzę, że na Ukrainie pociąga ich to, że jesteśmy sobie tak bliscy, a jednak odmienni. Dwa różne języki, ale możemy się porozumieć bez tłumacza. Ta sama wiara, ale odmienne tradycje, obrządek. Jest jeszcze jeden powód podróży Polaków na Ukrainę, który jest w 100 procentach apolityczny, na Ukrainie jest jeszcze tańsza benzyna, wódka, papierosy i słodycze. Dla Ukraińców Polska jest pierwszym krajem Unii Europejskiej, który wyznacza im standardy życia. I to zapewne te dwa ostatnie aspekty będą w dalszej perspektywie rzutowały na intensywność polsko-ukraińskiego współżycia na pograniczu. Rolą historyków, socjologów, politologów, polityków, dziennikarzy, działaczy organizacji kresowych jest baczne przyglądanie się i analizowanie wydarzeń po obu stronach granicy.

Pose-Andrzej-wierz-IMG_61Red.-Adam-Kulczycki-IMG_611Wiceprezydent-Stanisaw-Sie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Mieczysław Kowal

Więcej w relacji dźwiękowej.

http://wyslijplik.pl/download.php?sid=gPpZF5aQ

{jcomments on}

Na skróty...

Wiadomości

Magazyn

  • Promocja
  • Czy wiesz, że...
  • Magazyn Policyjny

Sport

  • Żużel
  • Piłka Nożna
  • Siatkówka
  • Tenis

Turystyka

  • Bieszczady
  • Dalekie Wyprawy
  • Podkarpacie

Kultura

  • Książki
  • Muzyka
  • Kino
  • Promocje

Zdrowie

  • Pierwsza Pomoc
  • Zdrowie i Urodai 
  • Poradnik

Regulaminy

  • Regulamin
  • Regulamin
  • Regulamin
  • Regulamin

Administracja