Dymna wojna... i po wojnie

zakazpaleniawpubachPapierosowa wojna nareszcie zakończona. Zakaz palenia dosięgnął również naszego kraju. Od 15 listopada nie wolno palić w miejscach publicznych. Podobnie jest m.in. w Irlandii, Włoszech, na Malcie oraz we Francji. To już wiemy, ale co z tego? Jak wiadomo, paląca część społeczeństwa jest przeciwna takiemu zakazowi i trudno się temu dziwić. Swoje racje palacze przedstawiają na blogach i portalach społecznościowych. Jedni robią to bardziej agresywnie, inni próbują być rzeczowi i konkretni. Ich wypowiedzi mają jednak wspólny mianownik - każda jest pozbawiona sensu.

Dlaczego tak sądzę? Bo jestem niesprawiedliwa?

 Być może. Równie dobrze to ja mogę się mylić, a palacze mają trochę racji? Przyjrzyjmy się zatem najczęstszym argumentom, jakie palący wysuwają w tym konflikcie.Zakaz palenia to zamach na wolność osobistą!To poważne oskarżenie. Wolność mamy zagwarantowaną w konstytucji. Nie można jej ograniczać. Palacze czują się dyskryminowani i podnoszą lament.

„Ja przecież żyję w demokratycznym kraju, a nie w kraju niewolników” - oburza się ziuta26. – „To ma być tzw. „demokracja”? To zaczyna być paranoja! Ograniczacie naszą wolność!”.

 

Czytaj więcej w 16 numerze Gazety Rzeszowskiej

Web Marketing