Przekroczyć granicę, by zrozumieć

plakat

Niepełnosprawni są wśród nas - i nie jest to odkrycie. Czasem jednak ma się wrażenie, że ich niepełnosprawność polega na ich niewidzialności. Zdrowy człowiek, który nie wie jak reagować i się zachowywać, najczęściej stawia na obojętność. Udawanie, że problemu nie ma, nie stanowi jednak o jego faktycznym stanie. Może uspokoić sumienie ale nie przyniesie rozwiązania.

Mam wrażenie, że nagminnie uspokajają swoje sumienia również politycy i media od czasu do czasu zajmując się tematem niepełnosprawności. Niezmiernie ciekawym zjawiskiem są ostatnio popularne spoty reklamowe o niepełnosprawnych. Spoty te dotyczyły kwestii tworzenia nowych miejsc pracy i zatrudniania takich osób. 

Kampanie nosiły  wymowne tytuły:

„Niepełnosprawni – pełnoprawni w pracy”, „Czy naprawdę jesteśmy inni”, 

„Niepełnosprawni - normalna sprawa”. 

Celem tych kampanii była i jest przede wszystkim informacja. Zwykli ludzie, ale też potencjalni pracodawcy, dostają prosty komunikat: niepełnosprawny jest normalny i użyteczny. Kampanie miały uwrażliwiać i pomagać w pokonywaniu wielu barier. Przekonywały, że niepełnosprawni są obok każdego z nas i że nie można skazywać ich na wykluczenie. Ich obecność w życiu ma być widoczna i przynosić wymierne skutki – zarówno dla ludzi, którzy ich zatrudniają, ale także dla ich samych. W praktyce wygląda to różnie. Pani Ewa, która jest niewidoma, nie ma wątpliwości, że idea takich kampanii jest wspaniała, gorzej jest z ich realizacją. „Nie jestem trędowata i nie zarażam, ale czasem się tak czuję. Reklamy i kampanie nie trafiają do każdego, bo uprzedzenia i strachu nie da się ot, tak, z ludzi wyeliminować. Mnie osobiście takie działania nie przyniosły nic, ale jeżeli komuś pomogły w przełamaniu barier albo w znalezieniu pracy, to jest to warte zachodu, pracy i pieniędzy” - mówi. No właśnie – pieniędzy. Bo realizacja takich kampanii wiąże się przecież z kosztami. Ogromna część z nich jest pokrywana z funduszy unijnych. Czy gdyby nie ta możliwość, też pamiętano by o sprawach osób niepełnosprawnych? Czy może jednak jest to po prostu chęć korzystania ze środków unijnych, bez głębszej analizy problemu i faktycznych chęci zmiany i poprawy jakości życia tych ludzi? Poza tym, przy akcjach tego typu pojawia się też wiele absurdów, jak chociażby zatrudnianie do takich reklam aktorów, a nie osób faktycznie niepełnosprawnych. Jest to swoista paranoja - agitować w jakiejś sprawie, a robić rzecz na odwrót. Gdzie tu integracja, skoro zakłada się, że aktor lepiej zagra niepełnosprawnego.

„Temat niepełnosprawnych ludzi jest modny ostatnimi czasy. Ludzie chcą być nowocześni i mówią, że są otwarci i tolerancyjni. Skoro tak, to nie wiem dlaczego uprzedzone są dzieci i młodzież. To znaczy, że ktoś im zaszczepia niechęć, bo dziecko samo z siebie jest otwarte i przyjazne”- dodaje pani Ewa.

Problemów jak widać, jest bardzo dużo. Z każdej strony na niepełnosprawnych czekają przeszkody. 

„Fizyczne przeszkody są najłatwiejsze do pokonania, gorzej jest z barierami w ludziach” - mówi pan Wojtek, który jeździ od kilku lat na wózku inwalidzkim.

Nikt z niepełnosprawnych nie chce litości, to najgorsze co może się im przytrafić. A także to, że często są skreślani już na starcie – w życiu prywatnym i w pracy. To akurat wynika z niewiedzy. Często ludzie niepełnosprawni ruchowo są bardzo inteligentni i oczytani. Skoro nie mogą biegać to mogą np. świetnie obsługiwać komputer. Litość nie jest motywująca i budująca, jest uczuciem, które nie niesie za sobą niczego pożytecznego. Najważniejsze jest zrozumienie i akceptacja. Niepełnosprawni obawiają się, że kampanie które mają ich wprowadzić na rynek pracy i pokazać jako pełnoprawnych pracowników, korzyści przyniosą ale głównie pracodawcom. 2 miliony - tyle  wynosiła w 2009 roku liczba osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym. 

Ostatnio bardzo dużo ogłoszeń o pracę zawiera dodatkowe „wymagania” wśród których jest zapis: „Mile widziane osoby z orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności”. Trudno uwierzyć, że pracodawca szuka inwalidy do pracy, dlatego że najlepiej właśnie on będzie wykonywał swą prace. Brutalna prawda jest znana wszystkim – ulgi dla pracodawcy i to, co zostanie mu w kieszeni – to są wymierne zyski takiego zatrudnienia. Na szczęście są wyjątki, które pozwalają spojrzeć na sprawę z pewną dozą optymizmu. Istnieją firmy, w których większość pracowników to osoby niepełnosprawne. Firmy te świetnie radzą sobie na rynku i nie różnią się tak naprawdę niczym szczególnym od innych, a co najważniejsze, są przyjazne dla swoich pracowników. Również i w polityce coś od czasu do czasu się dzieje, jednak jak mówią sami zainteresowani, wciąż za mało. Sprawa podwyższenia wysokości mandatu za parkowanie na miejscu dla inwalidy to tylko jeden problem w dziesiątkach innych. Tu ważniejsza jest świadomość, że te miejsca parkingowe są szczególne. Społeczeństwo należy uświadamiać. W szkołach np. organizowane są pogadanki tematyczne o niepełnosprawnych osobach, tworzone są oddziały integracyjne, pozwalające zdrowym i chorym dzieciom żyć, uczyć się i bawić razem. Coraz więcej jest niepełnosprawnych w filmach i serialach, także tych polskich. Przełamuje się tabu, pokazując że serialowa rodzina nie różni się od rodziny prawdziwej – i tu są dzieci niesłyszące, autystyczne czy z zespołem Downa. Pokazywać jednak trzeba ich nie przez pryzmat choroby ale przez pryzmat człowieczeństwa. Ci ludzie kochają i nienawidzą, mają swoje słabości i pasje, marzą i żartują jak każdy z nas. Oby twórcy filmowi nie traktowali niepełnosprawności jako spektakularnej zagrywki, która ma wzruszyć i przyciągnąć jak największą liczbę widzów. Z pewnością  filmy tworzone przez samych niepełnosprawnych mogą przybliżyć nam istotę sprawy. Dzieła takie udowadniają, jak bardzo wypaczyliśmy pojęcie „normalności” i jak bardzo wszystko co wiemy i widzimy może być względne. 

Filmy takie jak „Kochankowie” Rafała Skalskiego otwierają oczy i serca, są pozbawione wydumanych prawd głoszonych w imię modnej tolerancji. To opowieści o ludziach, których łączy uczucie. A jeśli chodzi o prawdziwe uczucia nie ma podziałów na zdrowy i chory, co udowadniają nam bohaterowie. Zaintrygowała mnie również jedna z ostatnich akcji, która ma walczyć ze stereotypami dotyczącymi niepełnosprawnych. Plakaty Tanji Kiewitz pojawiły się w Belgii i Francji, ogromną furorę robią w Internecie. Zdjęcie pięknej blondynki w biustonoszu podpisane jest:

„Spójrz mi w oczy…Powiedziałam w oczy!”

Co w tym dziwnego? Otóż zupełnie nic. Tylko trzeba dodać, że kobieta pozbawiona jest przedramienia. Ale przecież to nic „dziwnego” i nic co czyniłoby ujmę jej człowieczeństwu i kobiecości. Nie ma ręki, równie dobrze mogłaby nie widzieć albo być sparaliżowaną i nikt z patrzących na nią, nie miałby o tym pojęcia. I jest to doskonałe podsumowanie istoty sprawy. Nie oceniajmy. Nie zamykajmy się. Nie utrudniajmy życia, tym którzy mają gorzej od nas. Już niebawem, 3 grudnia, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych. Sprawiajmy, by nie był to tylko jeden dzień w roku integracji, uśmiechów i obietnic.Przecież wszyscy jesteśmy tacy sami.

W Rzeszowie działa m.in.:

Ośrodek Informacji dla Osób Niepełnosprawnych, ul. Rejtana 10

Ośrodek Rehabilitacji Dzieci Niepełnosprawnych, ul. Starzyńskiego 19

Diecezjalne Centrum dla Osób Niepełnosprawnych przy Caritas, ul. Lubelska 13

{jcomments on}

Web Marketing