Oświadczenie PKBWL ws. awaryjnego lądowania Boeinga 767 LOTu

B767Jutro (1.11) mija rok od wypadku na Lotnisku Chopina w Warszawie, gdy Boeing 767 PLL LOT lądował bez podwozia. Dziś PBWL przedstawiła informację na temat zdarzenia. Jedną z najbardziej prawdopodobnych przyczyn związanych z niewysunięciem podwozia w Boeingu 767 LOTu przed rokiem było... wyłączenie jednego z bezpieczników - ustaliła PKBWL.

To wstępne potwierdzenie sugestii i domysłów, które pojawiły się już kilka dni po wypadku. Ma być to jednoznaczne z tym, że piloci nie zauważyli tego faktu. Eksperci podkreślają, że w tej chwili nie można stwierdzić jednoznacznie, co mogło być powodem wybicia bezpiecznika.

Co istotne, choć przecież nie usprawiedliwiające, ów bezpiecznik znajduje się pod nogami jednego z pilotów, w miejscu, w którym jest bardzo trudno dostępny i gdzie często umiejscawiany jest podręczny bagaż pilota.
Wciąż nie wiadomo, dlaczego bezpiecznik wyłączony; przedstawiciele komisji wskazują, że jego przypadkowe wyłączenie jest bardzo utrudnione, choć oczywiście możliwe. W żaden sposób PKBWL nie obwinia pilotów złymi intencjami i wskazuje, że bezpiecznik „C829 BAT BUS DISTR” znajduje się w kłopotliwym miejscu, tuz przy podłodze w strefie bezpośredniego kontaktu z butami.

Oświadczenie tymczasowe liczy tylko 12 stron, choć znajduje się w nim kilka znaczących informacji, nieznanych dotąd opinii publicznej. Jedną z nich jest właśnie ta kluczowa, dotycząc wcześniej wspomnianego bezpiecznika. Przed rokiem we wstępnym raporcie opublikowanym miesiąc po zdarzeniu, eksperci stwierdzili jedynie, że bezpiecznik wybity był w chwili, gdy tuż po wypadku urzędnicy PKBWL weszli do kokpitu. Wskazywali wówczas, że jego wyłączenie nie jest rejestrowane przez urządzenia w maszynie. Dziś stanowisko to podtrzymali dodając jednak, że w ich ocenie bezpiecznik wyłączony był już przed lądowaniem.

- Odrębną kwestią pozostaje wyjaśnienie co było/mogło być powodem, że w danym momencie bezpiecznik ten był w położeniu „wyłączonym” – wskazano. Co ciekawe, wcześniej eksperci mówili o tym, że w stenogramach z rozmów "kokpitu z Warszawą" wynikało, że załoga bezpieczniki sprawdziła.

- Takie zapewnienie załogi rzeczywiście pada a sytuacja, o której mowa jest wciąż przedmiotem naszych analiz. Zakładamy oczywiście, że w tym wyjątkowo stresującym momencie załoga mogła nie zauważyć problemu. Na pewno jednak nie posądzamy pilotów o złe intencje. Ich działanie, także w kontekście współpracy z Centrum Operacyjnym, będą przedmiotem odrębnej analizy, którą zawrzemy w raporcie końcowym - powiedział w rozmowie z portalem tvn24.pl Waldemar Targalski, członek PKBWL, odpowiadający za wyjaśnienia związane z wypadkiem sprzed roku.

 

Web Marketing