Ludzie, którzy zmienili Podkarpacie - Alfred Kud
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 14, grudzień 2010 08:40
- Małgorzata Dolińska
Człowiek, który dodał miastu kolorytu
Urodził się w 1931 roku w Soninie koło Łańcuta. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Malarstwa. W 1956 r. przeniósł się do Rzeszowa, tutaj pracował i mieszkał do końca swojego życia. Uprawiał malarstwo sztalugowe i architektoniczne. Malował obrazy z pogranicza abstrakcji i nadrealizmu, a ich tematyka zawsze odnosiła się do kondycji człowieka i zwierząt we współczesnym świecie.Tworzył Rzeszów, jego ozdobną i funkcjonalną szatę.
Działalność artystyczna
Współtworzył Grupę Czternastu, która dała początek ruchowi artystycznemu w mieście.Należał do ZPAP w Rzeszowie, pełnił w nim funkcje sekretarza i skarbnika. Bardzo angażował się w regionalne życie artystyczne. Brał udział w komisjach zatwierdzających przyjęcia prac na konkursy i wystawy organizowane przez BWA oraz ZPAP, był zapraszany przez architekta miejskiego do pomocy w zatwierdzaniu projektów prac do realizacji, także Biskup Rzeszowski, Kazimierz Górny, zaprosił go do pracy w Komisji do Spraw Architektury i Sztuki Sakralnej Diecezji Rzeszowskiej, działalność we wszystkich tych komisjach była pracą społeczną.
Majtki sprzedam...
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 14, grudzień 2010 08:31
- Super User
Sytuacja ekonomiczna naszego kraju naprawdę musi być tragiczna, skoro polscy obywatele posuwają się do tak radykalnych rozwiązań jak wyprzedaż na allegro wszelakich dóbr. I mówiąc „wszelakich” nie mam tutaj na myśli starych zegarów czy zjedzonych przez mole foteli.
Rezolutne Polki postanowiły zrobić biznes na tym, co sprzedaje się najlepiej – na męskiej wyobraźni. Jednak żadne zdjęcia, akty czy seks - telefony nie wschodzą w grę – przecież to już było, przejadło się i tak naprawdę nie przeżyjesz miesiąca za kilka minut telefonicznej masturbacji. Nasze studentki, wzorem włoskich koleżanek, zamieściły w sieci taką oto ofertę (zaznaczam, że jest jak najbardziej prawdziwa): „Oferuję specjalnie dla Ciebie moją noszoną bieliznę, majteczki, rajstopki, skarpetki itp. Mogę je dla Ciebie nosić, pocić się w nich, spać w nich i nie tylko. Napisz mi, czego pragniesz, jakie masz fantazje, zobaczę, co się da zrobić. Uczciwie, konkretnie i anonimowo.”
Plastikowe miss
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 14, grudzień 2010 08:15
- Super User
Każda z nas chce być piękna, ponieważ w głębi duszy wszystkie pragniemy być miss. Chcemy, by ktoś nas zauważył i wyróżnił spośród wielu innych. W pogoni za zmieniającymi się trendami jesteśmy w stanie poświęcić naprawdę wiele – nawet zdrowie liczone na wagę złota.
Wiele kobiet na świecie marzy o idealnie szczupłej figurze. Nic w tym dziwnego, przecież od dłuższego czasu w mediach i prasie reklamowany jest kult szczupłej sylwetki. Wymyślane są coraz nowsze, bardziej „skuteczne” herbatki i tabletki na odchudzanie, a wszystko po to, żeby wyglądem dorównać sławnym kobietom z pierwszych stron gazet. W wielu przypadkach, pęd za ideałem przekracza granice absurdu. Wiadomo, nie każdemu Bozia dała posturę modela czy też ciało bogini. Poprawilibyśmy w swoim wyglądzie to czy owo. Póki się da, robimy, co możemy. Są, co prawda ludzie, którzy mają ogromny dystans do swojego wyglądu i chociaż są świadomi swoich ułomności fizycznych, to jednak kochają swoje ciało. Ale zdecydowanie więcej ludzi nie potrafi w pełni siebie zaakceptować. I zaczyna się walka o Boskie Ciało - kosmetyki, siłownie, salony SPA, drakońskie diety, a kiedy to nie pomaga – ratunkiem jest chirurg.
Czytaj więcej w Gazecie RzeszowskiejNie tylko kuchenne
- Szczegóły
- Opublikowano: poniedziałek, 13, grudzień 2010 16:32
- Super User
Kiedy w 1942 roku Isaac Asimov pisał opowiadanie „Zabawa w berka” i przedstawiał w nim etykę robotów nie mógł podejrzewać jak bardzo będą one wpływać na świat w XXI wieku. Tak zwane prawo pierwsze, które brzmiało „Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy” wciąż jest aktualne, chociaż z drugiej strony patrząc na próby wykorzystywania robotyki w wojskowości można by się nad tym zastanowić. My jednak przyjrzyjmy się przyjemniejszym aspektom tego zagadnienia.
Zastanówmy się przez chwilę, jak postrzegamy roboty i ich. Widzimy je głównie przez pryzmat filmów dotykających tego tematu. I tak dla jednych z nas są one sprytne i jednocześnie zabawne jak R2-D2 z Gwiezdnych Wojen. Inni widzą je jako nieco wyalienowanych i nie do końca bezdusznych replikantów z Łowców Androidów. Ogólnie jednak traktujemy je z pewną dozą ostrożności, bo przecież nie wiadomo jak mogą się zachować, czy są dla nas bezpieczne? Kto z nas nie oglądał chociażby Terminatora.
W rzeczywistości temat robotów, oraz ich wpływu na obecny świat jest nieco bardziej skomplikowany. Sporą ich grupę stanowią te określane jako przemysłowe, które to obecne są w naszym życiu w wielu dziedzinach. Najczęstszym ich zastosowanie jest produkcja taśmowa, która wymaga precyzji, chociażby przy budowie części samochodowych, czy układów scalonych. Co ciekawe mylą się Ci, którzy twierdzą, że takie zastosowanie robotów to pomysł młody. Pierwsze prace projektowe nad tego typu urządzeniami prowadzono w Stanach Zjednoczonych już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Europa zainteresowała się tym tematem pod koniec lat sześćdziesiątych. Medycyna to kolejna dziedzina w której są one wykorzystywane. Dla przykładu prototyp polskiego robota z rodziny Robin Heart był testowany w zeszłym roku przez lekarzy w Katowicach. Jego głównym zadaniem ma być oczywiście ratowanie ludzkiego życia. Będzie wykorzystywany do bezinwazyjnego przeprowadzania operacji, wymagających ogromnej precyzji.
Jednak najbardziej kontrowersyjnym w odniesieniu do wspominanego na początku pierwsza prawa Asimova jest wykorzystywanie robotów w wojsku. Z jednej strony istnieją takie, których głównym zadaniem jest rozbrajanie niebezpiecznych ładunków wybuchowych i tu trudno nie przyklasnąć takiemu rozwiązaniu. Z drugiej jednak co raz częściej mówi się o wykorzystywaniu ich w walce. W ośrodku Space and Naval Warfare System Command w San Diego trwają pracę nad robotem, który to może poruszać się w trudnym terenie, potrafi sporządzać jego mapę, ale również wynajdywać wrogi cel i go eliminować. I chociaż daleko nam jeszcze do wojen chociażby z „Wojny Klonów”, to temat użycia robotów w bitwie jest wielce dyskusyjny.
Na szczęście nie wszyscy podchodzą do robotyki w sposób poważny i budują urządzenia, których zastosowanie często zadziwia, ale najczęściej po prostu bawi. No bo czy robot stworzony tylko do tego, aby myć nam głowę nie wzbudza uśmiechu na twarzy? Fits.me (zwany Terminatorem) jest tak skonstruowany, że jest w stanie zmieniać budowę ciała. W ten sposób dzięki niemu możemy zobaczyć, jak szyte ubranie będzie wyglądało na nas. Niemieccy studenci z kolei skonstruowali robota – barmana. Nie dość, że posiada on w swojej pamięci ogromną bazę drinków, to jeszcze potrafi odpowiadać dowcipy. Wykazuje się również charakterystyczną cechą dla tego zawodu to znaczy potrafi słuchać. Jednak chyba najciekawszym egzemplarzem jest urządzenie, które główną pracą jest zjadanie much. Robi to nie dlatego, że smakują, tylko w taki właśnie sposób zasila swoje baterie.
Czy roboty staną się przyszłością naszego świata? Można powiedzieć, że już nią są. A zastanawiając się nad tym czy ich działania szkodzą ludziom, warto pamiętać, że to przecież nie ich wina, wszak stoi za nimi człowiek.
Zagnij rzeczywistość...
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 05, grudzień 2010 18:54
- Ef
Motyw podróży w czasie przez setki lat pozostawał głównie w gestii i wyobraźni pisarzy, a od XX wieku także w głowach scenarzystów i reżyserów. Jednak i nauka postanowiła upomnieć się o możliwość przenoszenie się w przeszłość i przyszłość. Bo kwestia to ciekawa i jednocześnie – gdyby okazała się wykonalna – dająca niezwykłe możliwości.
Sztuka w temacie zaginania rzeczywistości
Zacznijmy jednak od literackich i filmowych początków tego tematu. W 1773 roku ukazało się opowiadanie pod tytułem „Memoirs of the Twentieth Century”. Był to zbiór listów pisanych przez angielskich ambasadorów w różnych krajach. Ciekawostką były te, które są datowane na 1997 i 1998 rok, opisujące życie ludzi w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Z kolei w 1771 wydana została nowela, w której została opisana podróż do Paryża roku 2440. Najsłynniejszym literackim opisem podróży w czasie jest oczywiście „Wehikuł czasu” napisany przez Herberta G. Wellsa. Mało kto jednak wie, że swoistym prequelem tej książki była wydana 7 lat wcześniej powieść „The Chronic Argonauts” tego samego autora. Jednak to właśnie „Wehikuł czasu” stał się najsłynniejszym opisem ludzkich marzeń o poznawaniu tego co było lub będzie. Powieść ta stała się również podstawą do stworzenia pierwszego ruchomego obrazu – zwanego dalej filmem – dotyczącego podróży w czasie. Chociaż, aby być bardziej dokładnym, trzeba by powiedzieć, że był to pierwszy raz kiedy scenarzyści potraktowali ten temat poważnie. Co ciekawe, „Wehikuł czasu” z 1960 roku – bo o nim tu mowa - doczekał się remake’u z Guy’em Pearcem (2002), ale przez sporą część krytyków oceniany był słabiej niż oryginał. Z filmów traktujących ten temat mniej poważnie nie sposób zapomnieć o trylogii „Powrót do przyszłości”. Nie sposób też zapomnieć o pewnym robocie, który przybywa do przeszłości, aby ratować pewnego małego chłopca i jego matkę. „Terminator” na stałe zapisał się w kategorii obrazów o przenoszeniu się po linii czasu.
Nauka vs podróże w czasie
Temat przenoszenia się w przeszłość, lub w przyszłość na poważnie naukowców zaczął interesować, wraz z pojawieniem się tak zwanej teorii względności autorstwa Alberta Einsteina. Słynne E=MC2 dało – wtedy jeszcze teoretyczne – nadzieje, że przemieszczanie się w czasie. Potem co rusz pojawiały się nowe tezy, które potwierdzały taką możliwość, bądź jej zaprzeczały. Taka podróż jest bardzo prosta do zrealizowania. Część naukowców twierdzi, że wystarczy osiągnąć szybkość, która przekracza prędkość światła i problem rozwiązany. Mówiąc bardziej obrazowo, „promień” słoneczny dociera do ziemi ze Słońca w około 8 minut. Gdybyśmy my dolecieli do tej gwiazdy w 6 minut, wtedy widzielibyśmy to co działo się 2 minuty przed naszym startem. Idąc dalej, najbliższa gwiazda znajdująca się na Drodze Mlecznej oddalona jest od nas o 50 tysięcy lat świetlnych, gdybyśmy byli w stanie do niej dolecieć w 50 lat, wtedy to widzielibyśmy jak wyglądała Ziemia 4950 lat temu.
Przez długi okres, istniał w nauce zajmującej się podróżami w czasie, tak zwany paradoks dziadka. Chodziło o to, że jeśli na przykład przenosząc się w przeszłość, zabiłbym go, spowodowałbym, że nie urodził by się mój ojciec i ja. To z kolei uniemożliwiało by mi przeniesienie się w czasie i zabicia dziadka. Na początku lat 90 pojawiła się pierwsza teoria, która próbowała ten paradoks obejść. Jej autorem był fizyk z Oxfordu Dawid Deutsch. Była ona jednak dość „chybotliwa”.
W tym roku pojawiła się z kolei koncepcja Setha Lloyda, która ma po pierwsze pozwolić uniknąć tego paradoksu, a po drugie pozwolić w ogóle na podróże w czasie. Wykorzystuje ona metodą postselekcji, która powoduje, że nasz dziadek jest „trudny do zabicia”. Sprawdza się wszelkie możliwości związane z taką podróżą i wybiera tę najbezpieczniejszą dla nas i otoczenia. Jest ona jednak wciąż nie do sprawdzenia, nie uda się znaleźć w naturze zakrzywienia czasu, pozwalającego nam przenieść się w czasie.
Niewyjaśnione „podróże w czasie”?
W grudniu 2008 roku podczas badań archeologicznych prowadzonych w grobowcu z dynastii Ming, datowanym na początek XVII wieku, znaleziono…ceramiczny replikę XX wiecznego zegarka na rękę. Na glinianym cyferblacie wskazówki zatrzymały się na 10:06. Przedmiot ten wprawił archeologów w osłupienie, a tym którzy twierdzą, że podróże w czasie już się odbywają, argument, dla nich niepodważalny. Kto jednak chociaż raz był na wykopaliskach archeologicznych wie, że nie takie rzeczy się tam znajduje. A wytłumaczenie ich obecności bywa zazwyczaj prozaicznie. Inaczej ma się nieco sytuacja z kolejnym argumentem na to, że mamy możliwość przenoszenia się w czasie. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, wieczorem przy jednym z teatrów na Broadway’u pojawił się nagle człowiek około lat 30 ubrany w strój z czasów wojny secesyjnej. Mężczyzna ten zaczął krzyczeć i mówić coś do siebie, wyraźnie wzburzony, potem przedarł się przez tłum ludzi i… wpadł pod samochód. Niestety nie przeżył, natomiast prowadzący śledztwo doszli do zaskakujących wniosków, że, człowiek ten przeniósł się w czasie.
Jednak poniekąd rację mają Ci, którzy twierdzą, że takie podróże już są możliwe. Wystarczy, że przy bezchmurnym, nocnym niebie spojrzycie w górę. Tak naprawdę widzimy przeszłość ciał niebieskich. To co stało się zanim światło doleciało do naszych oczu.
Dymna wojna... i po wojnie
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 05, grudzień 2010 18:39
- Gabriela Krochmal
Papierosowa wojna nareszcie zakończona. Zakaz palenia dosięgnął również naszego kraju. Od 15 listopada nie wolno palić w miejscach publicznych. Podobnie jest m.in. w Irlandii, Włoszech, na Malcie oraz we Francji. To już wiemy, ale co z tego? Jak wiadomo, paląca część społeczeństwa jest przeciwna takiemu zakazowi i trudno się temu dziwić. Swoje racje palacze przedstawiają na blogach i portalach społecznościowych. Jedni robią to bardziej agresywnie, inni próbują być rzeczowi i konkretni. Ich wypowiedzi mają jednak wspólny mianownik - każda jest pozbawiona sensu.
Dlaczego tak sądzę? Bo jestem niesprawiedliwa?
Być może. Równie dobrze to ja mogę się mylić, a palacze mają trochę racji? Przyjrzyjmy się zatem najczęstszym argumentom, jakie palący wysuwają w tym konflikcie.Zakaz palenia to zamach na wolność osobistą!To poważne oskarżenie. Wolność mamy zagwarantowaną w konstytucji. Nie można jej ograniczać. Palacze czują się dyskryminowani i podnoszą lament.
„Ja przecież żyję w demokratycznym kraju, a nie w kraju niewolników” - oburza się ziuta26. – „To ma być tzw. „demokracja”? To zaczyna być paranoja! Ograniczacie naszą wolność!”.
Artyści malujący ustami i stopami
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 05, grudzień 2010 18:34
- Mieczysław Kowal
W ponad 40 krajach na wszystkich kontynentach istnieją wydawnictwa artystyczne, które od prawie 50 lat zajmują się publikacją dzieł tworzonych przez artystów malujących ustami lub stopą. Obecnie współpracuje z Polskim Wydawnictwem 27 polskich artystów, którego grono z roku na rok się powiększa.
Światowy Związek Artystów Malujących Ustami i Nogami, skupia obecnie 726 artystów z 74 krajów.Związek zrzeszając i udzielając comiesięcznie stypendia wyłącznie niepełnosprawnym artystom jest organizacją dającą im możliwość zarobienia na utrzymanie własną pracą - malowaniem. Za udostępnione prace artyści otrzymują dodatkowe honoraria.
Ludzie, którzy zmienili Podkarpacie - Wojciech Jama
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 05, grudzień 2010 17:00
- Małgorzata Dolińska
Wojciech Jama jest emerytowanym policjantem. Do Rzeszowa przyjechał z Krakowa w 2006 roku. Jego pasją jest kolekcjonowanie. Nie liczy eksponatów, które do tej pory udało mu się zgromadzić. Wszystko trzyma u siebie w domu, choć przyznaje, że brakuje już na nie miejsca.- Każdy coś zbiera w dzieciństwie - mówi. – Jedni z tego wyrastają, innym to zostaje.
Zbiory
Zbiory Wojciecha Jamy to nie tylko dobrze znane już rzeszowianom oryginalne lalki z dobranocek i przedmioty codziennego użytku z ich wizerunkami, to także komiksy, zabawki, seriale PRL-u, twórczość J. Verne`a.Od dawna organizował wystawy, w Krakowie, a także w innych miastach. Jest współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Juliusza Verne`a, a w latach 2000 – 2010 pełnił w nim funkcję sekretarza.
Zwyczaj różnego sposobu zapinania męskich
- Szczegóły
- Opublikowano: środa, 01, grudzień 2010 16:32
- Super User
Najszybszym pociągiem świata
- Szczegóły
- Opublikowano: środa, 01, grudzień 2010 16:31
- Super User
Bez wątpienia zmorą studentów
- Szczegóły
- Opublikowano: środa, 01, grudzień 2010 16:31
- Super User